sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 1

- oczami Anette - 
Szare chmury rozciągały się nad miastem zapowiadając deszcz. Nie miałam ochoty na nic, a tym bardziej na wstanie z łóżka i pójście do szkoły. Leżałam tak i rozmyślałam jak by się z tego wymigać. Oczywiście pierwsze co mi przyszło do głowy to zasymulowanie bólu głowy. Jednak zorientowałam się, że rodzice są w pracy a przez telefon raczej tego nie załatwię. I tak by mi nie uwierzyli i miałabym później przerąbane. Spojrzałam na telefon aby sprawdzić godzinę. Była 7:16. Westchnęłam i zwlekłam się z łóżka, kierując do łazienki. Załatwiłam tam wszystkie poranne czynności i wróciłam do pokoju. Stanęłam przed szafą i gapiłam się na jej zawartość. Dlaczego ja nigdy nie wiem w co się ubrać?! W końcu zdecydowałam się na granatowe rurki i białą bluzkę z jakąś niebieską myszą. Na to zarzuciłam bejsbolówkę. Chwyciłam torbę z książkami i w końcu zeszłam na dół. Śniadanie sobie darowałam, bo bym nie zdążyła. Zresztą i tak prawie nigdy ich nie jem. Chwyciłam klucze leżące na stole i wyszłam. Na szczęście nie miałam daleko i po piętnastu minutach byłam już przy bramie do piekła, znaczy się przy wejściu do szkoły, mój błąd. Oparłam się o murek i czekałam na mojego najlepszego kumpla, Jaymi’ego. Co prawda jest ode mnie rok starszy, więc nie mamy razem lekcji ale co z tego. Przecież mogliśmy pogadać przed zajęciami. Stałam tak dobre kilka minut gdy nagle ktoś zasłonił mi oczy. Szybko strąciłam je i odwróciłam się do tyłu. Odetchnęłam gdy zobaczyłam JJ’a stojącego po drugiej stronie niskiego murku i śmiejącego się, zapewne z mojej miny.
- Hej mała.- wykrztusił w końcu, między napadami śmiechu. No sorry ale chyba nie ma nic dziwnego w tym, że gdy ktoś mnie przestraszy to taką właśnie mam minę. Przewróciłam oczami. Jasne, jaraj się, że jesteś dwa lata starszy i przewyższasz mnie ponad o głowę.
- Siema. Ty już w szkole?- spytałam.
- Nawet nie mów.- skrzywił się.- Pomyliłem dni i przyszedłem nie na tą godzinę co trzeba.
Zaczęłam się śmiać, wiedząc jak bardzo jest zirytowany. Kto jak kto ale JJ lubił pospać i wstawał tak późno jak tylko mógł. Wale się nie dziwiłam, że jest wkurzony. JJ też był moim przyjacielem. Chociaż nie mogłam powiedzieć, że traktowałam go jak brata. Jaymi i Josh zawsze dla mnie nimi byli. Ale nie on. Chociaż byliśmy naprawdę blisko. Zawsze mogłam na niego liczyć ale to nie było to samo.
- Oj biedny ty.- zaśmiałam się i spróbowałam roztrząść trochę jego fryzurę, lecz chłopak mnie przejrzał i odsunął się trochę.
- Nawet nie próbuj.- rzucił ostrzegawczo, po czym dodał.- A żebyś wiedziała, że biedny. Mógłbym pospać jeszcze co najmniej czterdzieści minut.
- No cóż, ja pospałam.- wyszczerzyłam się do niego wiedząc, że jeszcze bardziej go to zirytuje.
- Taa, niektórzy mają farta.
- Nie, po prostu znam swój plan lekcji.- JJ przewrócił oczami.- Dobra, koniec tematu. Widziałeś może gdzieś tych dwóch przygłupów?
- Jeszcze nie. Ale coś mi mówi, ze zaraz będą. No wiesz, Jarymi nie lubi się spóźniać.
- Niby tak ale nie zapominaj, że idzie z Josh’em.- oboje zaśmialiśmy się ze spóźnialstwa  chłopaka.
- To oni?- spytał chłopak.
- Chyba tak.- przyjrzałam się dwóm postaciom, wskazywanym przez niego.- Raczej na pewno.
- Nareszcie.- westchnął.
- Ej aż tak ci tu źle ze mną?- spytałam, udając urażoną.
- Jasne, że nie skarbie.- przytulił mnie i poczochrał moja włosy, za co miałam ochotę go udusić.- Po prostu nie chciało mi się dłużej czekać.
- No to w porządku.- stwierdziłam, poprawiając fryzurę. Swoją droga mógłby przeskoczyć ten murek czy coś zanim mnie zaczął przytulać. To cholerstwo miażdżyło mi miednicę. W końcu chłopcy dołączyli do naszej dwójki.
- Sorry że tak późno. To przez tego tumana.- powiedział Jaymi gdy tylko podeszli a następnie mnie przytulił.- Cześć siostrzyczko.
- No hej braciszku. I hej tumanie.- dodałam, tym razem przytulając Josh’a.

- A spadaj.- rzucił ale wiedziałam, że nie ma mi tego za złe dzięki wielkiemu uśmiechowi na jego twarzy. Przywitali się jeszcze z JJ’em i to tyle z uprzejmości. Znaczy jeśli tak można nazwać wyzywanie się ale u nas to jest na porządku dziennym. Ponieważ była naprawdę ładna pogoda a do lekcji zostało nam jeszcze dziesięć minut, zawsze przychodziliśmy trochę wcześniej, żeby móc pogadać, postanowiliśmy zostać na zewnątrz. A ponieważ od czekania na tych idiotów, których i tak kocham jak braci, rozbolały mnie nogi wskoczyłam na murek. Chłopcy od razu zajęli miejsca obok mnie. Siedzieliśmy i gadaliśmy, aż do dzwonka ogłaszającego początek tej męczarni.

_________________________________________________________
No i jest rozdział 1. Przepraszam, że taki krótki ale od czegoś trzeba zacząć ;) A i wszystkiego najlepszego z okazji Dnia Dziecka ;3
xx

sobota, 11 maja 2013

Prolog


- Anette -
Podążanie za marzeniami nigdy nie jest łatwe i doskonale o tym wiem. Ale obiecałam sobie, że choćby nie wiem co spełnię je. Jeśli nie własne to przynajmniej moich najlepszych przyjaciół. Zrobię wszystko aby im pomóc. Obiecałam to sobie, gdy musiałam zrezygnować z rozwijania jednej ze swoich pasji. I dotrzymam tego. Pomogę im. Będę z nimi zawsze gdy będą tego potrzebowali. Bo wiem, że oni byliby przy mnie. I będą. Dlatego ich kocham.

- Alexis -
Potrafię stawić czoła swoim wrogom. Nie mam z tym problemu. Nie pozwoliłabym im się zgnębić. Ale o wiele bardziej waleczna i zacięta jestem gdy chodzi o mojego przyjaciela. Zrobiłabym dla niego wszystko i wiem, że działa to w drugą stronę. Wspieram go od zawsze i tak pozostanie. Pomógł mi wiele razy, pomagał mi się podnieść za każdym razem, gdy nogi się pode mną uginały. Za to już zawsze będę mu wdzięczna. Pomogę mu w spełnieniu marzenia. Zrobię to, jestem mu to winna.